sobota, 30 maja 2015

Garnier NEO

Hej kochane, jak obiecałam tak wracam z ciągłą nadzieją że któraś z was nadal chce mnie czytać. Ostatnimi czasy miałam okazję przetestować parę nowych kosmetyków, część z nich jest zupełną nowością a inna no cóż znana i mniej lub bardziej lubiana.
Mój powrót postanowiłam zacząć od czegoś z czym zetknęłam się pierwszy raz tylko i wyłącznie dzięki możliwością testowania tego produktu. Jest to antyperspirant w kremie z firmy Garnier który jest zupełną nowością na polskim rynku. Producent już w pierwszych wyszczególnionych słowach mówi o tym co oferuje nam proponowany produkt:
-Intensywna ochrona 48h
-Regeneracja i miękkość skóry
-Niewidoczny na skórze i ubraniach
Chętnie odniosę się do tych słów, jeśli chodzi o ochronę krem faktycznie spełnia moje oczekiwania i nie mogę porównać do niego żadnego z innych antyperspirantów, jest naprawdę rewelacyjny w kwestii utrzymania przyjemnego zapachu ciała, nawet w ekstremalnych warunkach. Może nigdy nie liczyłam na 48godzinną ochronę ale wydaje mi się że moja praca dostarcza mi wrażeń i wysiłku niejednokrotnie większego niż zażywa przeciętna osoba.
Pielęgnacja i miękkość skóry jest satysfakcjonująca, faktem jest to że podczas używania kremu nie zdarzyło mi się odczuwać dyskomfortu jakie towarzyszyło goleniu i użyciu innych antyperspirantów. Skóra jest faktycznie gładka i przyjemna w dotyku co sprawia że mam ochotę biec do sklepu i niejednokrotnie wrócić do tego produktu.
Niewidoczne na skórze i ubraniach... i tu pojawia się wielki znak zapytania bo chociaż na skórze produkt nie pozostawia żadnego śladu to parokrotnie zdarzyło się że na ubraniach został niewielki ślad i chociaż jest to kłopotliwe zrzucam to na na swoje barki i dopuszczam możliwość że ilość nałożonego przeze mnie preparatu była zbyt duża i to spowodowało białe ślady.
Zapach produktu który posiadam („Fresh Blossom”) jest rewelacyjny, delikatny i bardzo przyjemny dla nosa, śmiem rzec że perfekcyjnie dobrany dla mnie.
W skład preparatu nie wchodzi alkohol co nie powoduje wysuszenia skóry za co jestem bardzo wdzięczna producentom bo w końcu żadna z nas nie lubi uczucia spiętej i podrażnionej skóry.
Niestety w składzie możemy znaleźć składniki które rujnują piękny obrazek który zbudowałam w poprzednich zdaniach, zaraz po wodzie widzimy między innymi substancję zwaną ALUMINIUM CHLOROHYDRATE która powoduje zatykanie porów a z biegiem czasu wchłania się w nasz organizm i osadza na mózgu co może przyczynić się do rozwoju np. Alzheimer’a. Substancja ta ponadto może uszkodzić układ rozrodczy oraz osłabić układ immunologiczny.
Krem jest bardzo wydajny dlatego nie musimy nadmiernie często odwiedzać sklepów by cieszyć się świeżością i zadowoleniem jakie oferuje nam ten produkt. Niestety zawartość aluminium diametralnie wpływa na ocenę produktu. Moja ocena to 3/5. Bo niestety nadal wiele kosmetyków tego typu zawiera w swoim składzie tego czarnego konia. Jak to się mówi „no risk, no fun” więc wybór należy do was.

Zdjęcia zapożyczone z grafiki google:
1 niestety nie pamiętam
2 http://www.nailzcraze.com/2014/06/keep-it-fresh.html#.VWnCvs_tlBc (mam nadzieję że autorka nie ma mi tego za złe ale jestem podczas remontu i niestety nie mam możliwości zrobienia własnych zdjęć, obiecuję następne będą już mojego autorstwa)

środa, 11 lutego 2015

Przerwa :(

Hej kochane!
Przepraszam że ostatnio mnie z wami nie ma, ale moje życie przeżywa drastyczne zmaniy przeprowadzka, nowa praca i nauka języka bo ciężko w niemczech mówić po polsku.. tak czy siak na razie nie mam stałego łącza i niestety z zasięgiem na karcie też ciężko wiec nie mam możliwości odpisywać nawet na wasze komentarze :(
Mam nadzieję że to się szybko zmieni i że jeszcze będziecie miały ochotę czytać te parę zdań ode mnie, bo chciała bym się z wami podzielić masą rzeczy ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Paletka Lovely

Witam.
Dzisiaj przychodzę do was z produktem o którym zapewne 99% was słyszało a jakieś 70% posiada go w swojej kosmetyczce. Mowa tutaj oczywiście o paletce cieni z Lovely i jest to nude make up kit. Jak zapewne wszystkie wiemy paletka składa się z 12 cieni które są uniwersalne i pasują do każdego typu urody. W skład paletki chodzą trzy odcienie beży (cień nr 1,3,5) 5 brązów (2,4,6,10,11) 3 szarości (7,8,9) oraz czarni cień nr 12.

Sama paletka jak i poszczególnie cienie są w kształcie prostokąta, plastik z którego jest wykonana wydaje się dość trwały, a chociaż wizualnie może nie powala bo jest najzwyczajniej w świecie „zwyczajna” to w niczym to nie przeszkadza bo liczy się treść książki a nie okładka. Tył opakowania wywołuje na mojej twarzy uśmiech, i choć sama nie wiem dlaczego uważam to za dość... ciekawy pomysł aby na tyle opakowania zamieścić instruktarz jednego z przykładowych makijaży jakie możemy wykonać za pomocą owego kosmetyku.

Skład:











Moja opinia:
Uważam że jak za cenę około 12 złotych kosmetyk ten jest naprawdę rewelacyjny. Używam go już ładnych parę miesięcy i ani razu nie zdarzyło mi się aby mój makijaż był nietrwały czy też aby cienie zrolowały się w miejscu załamania jak jest w przypadku „paletki” Sephory color festiwal (którą zrecenzuje za około 2 tygodnie gdy tylko wrócę do domu). Jedyny minus jaki zauważyłam do tej pory to to że po każdym użyciu na moim policzku znajduje się niewielka ilość osypanego brokatu, który na szczęście można ściągnąć.


poniedziałek, 12 stycznia 2015

Pędzle "Bobbi Brown"

Witam.
Dzisiejszy wpis będzie poświęcony pędzlom z którymi zetknęłam się bardziej z musu niż z wyboru, ale mimo to zagościły w moim życiu na dłużej. W szkole makijaż zaczęliśmy nagle dlatego zupełnie nie byłam przygotowana na wydatek kilkuset złotych na pędzle o jakich marzyłam, dlatego przeszukując oferty natrafiłam na zestaw pędzli marki Bobbi Brown. W skład zestawu oprócz 24 pędzi wchodzi też skórzane etui które znakomicie chroni pędzle przed zakurzeniem i ułatwia przenoszenie z punktu A do punktu B.
Pędzle są z naturalnego miękkiego włosia o długości od 15 do 19,5 cm, posiadają długą drewnianą rączkę, co sprawia że używanie ich jest wygodne i sprawia przyjemność.
Pomimo że zestaw składa się z wielu pędzli z czystym sumieniem mogę powiedzieć że używam większości z nich ( z drobnym wykluczaniem aplikatora do cieni który jest używany sporadycznie i eyelinera który w moich rękach niestety powoduje zbyt grube linie). W zestawie brakuje mi pędzli z dłuższym delikatnie rozczapierzonym włosiem które służyły by do aplikowania cieni w załamaniu oka i niewątpliwie ułatwiły rozcieranie.
Pędzle sprawują się doskonale, pobierają idealną ilość produktu który chcemy zaaplikować. Nie zdarzyło mi się aby pędzel zgubił choćby jeden włosek a zestaw ma już prawie rok. I przeżyły skrajnie nieprzyjemne warunki w podróżach i namiotach. Podczas mycia zachowują się bardzo dobrze, nie zmieniają kształtu i nie puszą się co przemawia tylko i wyłącznie na ich korzyść.
Pędzle w cenie regularnej kosztują około 300zł jednak ja miałam to szczęście że trafiłam na promocje i nabyłam je za zaledwie 99zł (kocham przeceny). Jak za taką cenę pędzle są naprawdę dobre.
UWAGA biorąc pod uwagę cenę dostępną w drogeriach nietrudno się domyślić że zestaw który posiadam jest niestety podróbką, niemniej jednak skusiłam się na niego. Kupna nie żałuję bo pędzli używam do dziś jednak o tym że nie są oryginalne dowiedziałam się po fakcie.
Mimo że pędzle są dobre planuję w niedalekiej przyszłości zakup innych, zestawów z bardziej sprawdzonych źródeł. Jednak dla kogoś kto dopiero zaczyna i nie jest pewien czy make-up będzie sprawiać mu przyjemność i stanie się jego pasją nadają się w 100%




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Maska do rąk i paznokci

          Z kosmetykami firmy Ziaja spotkała się chyba już każda z nas. Jedne są lepsze inne nieco gorsze, niektórych uczulają a innych zachwycają swoimi składami i co ważniejsze efektami. Dzisiaj przedstawię wam produkt jak dla mnie fenomenalny i taki na który zasługuje każda z nas.
          Maska do słoni i paznokci z witaminą A+E jest znana chyba dużej części z nas. Osobiście poznałam ta maskę przez przypadek, ale jak to się stało zakochałam się bez pamięci, a że jest moim produktem wszech czasów jeśli chodzi o pielęgnacje dłoni dowiedziałam się w tym roku podczas wakacji gdy moje dłonie były suche, popękane i przypominające krwawiąca tarkę do sera. Środki chemiczne jakich byłam zmuszona używać na co dzień i lateks na który jestem uczulona spowodowały naprawdę koszmar na moich dłoniach.



          Od producenta:
*Zapewnia optymalną lipogenerację,zmiękcza i natłuszcza naskórek.
*Działa kojąco, lekko rozjaśnia oraz zmniejsza przebarwienia skóry.
*Wzmacnia paznokcie, zmniejsza ich skłonność do rozdwajania się i łamania.


Sposób użycia:
Nanieść grubą warstwę maski na skórę dłoni. Po 15 minutach nadmiar wsmarować w skórę.

Skład:


Substancje aktywne:
*olej bawełniany
*glicerydy kokosowe
*trójglicerydy
*olej Canola
* Witamina A i witamina B5
*ekstrakt z mandarynki japońskiej
*kompozycja zapachowa z olejkiem eterycznym cytryny, pomarańcza, paczuli i kminku.

Plusy:
*Wygodne opakowanie, można spokojnie przewozić bez obawy o otwarcie się pojemnika
*Maska jest bardzo wydajna
*Ładny niedrażniący zapach
*Doskonale nawilża i odżywia skórę dłoni
*Uniwersalność
*CENA (około 14zł za 250ml)

Minusy:
*Czas oczekiwania na wchłonięcie (15min)

Podsumowanie:

Produkt nadaje się na półkę dla każdej kobiety. Zapach maski jest nieuciążliwy a i wsmarowanie preparatu daje przyjemny efekt. Maska idealnie nadaje się do zabiegów parafinowych o których pisałam „tutaj”. Aby być piękną trzeba cierpieć więc czas oczekiwania na wchłonięcie każda z nas w wolnej chwili na pewno jest w sranie przecierpieć, a dla takich efektów naprawdę warto. Dla mnie produkt ten jest niezastąpiony dlatego na pewno przez długi czas nie zniknie z mojego stolika nocnego. Gorąco polecam !

Jak widać opakowanie mojej maski już wiele przeszło i zapewne przejdzie jeszcze więcej. A wy jakie macie opinie o tej masce, a może zastąpiłyście ją na produkt który waszym zdaniem jest jeszcze lepszy? Piszcie na dole chętnie poznam wasze opinie.